Pierwszą lekcją Jamesa okazało się zielarstwo, za którym szczególnie nie przepadał. Poza tym, był nadal przejęty wypadkiem Lily. Rozsądek podpowiadał mu, że nie ma się czym przejmować, bo przecież nie każdej osobie, która mdleje, dolega coś poważnego. Zasłabnąć można z wielu powodów. Jednak z drugiej strony, coś mówiło mu także, że to zdarzenie jest dość niepokojące. Myślał o nim przez całe zajęcia i nie udało mu się nic wydedukować. Nieco rozdrażniony tym faktem udał się na kolejną lekcję - zaklęcia, którą mieli zaraz obok Ślizgonów. Rzucił torbą o ścianę, a sam podszedł do grupki chłopaków ze Slytherinu, którzy dyskutowali o czymś ożywionymi głosami. Wśród nich stał także Albus. James złapał go od tyłu za szatę i zaciągnął pod ścianę.
-Stary co ty wyprawiasz? - rzucił zdenerwowany Albus, który właśnie został upokorzony przed kolegami, przez to, że jego bratu zachciało się prezentowania autorytetu.
-Byłeś u Lily? - zapytał, ignorując zadane mu pytanie.
-A niby po co? - odpowiedział mu pytaniem na pytanie.
-"Niby po co"? Al, co się z tobą dzieje? - wypalił zirytowany James. Zachowanie brata doprowadzało go do szału.
- Dobra, dobra, uspokój się. Zaglądałem. Przecież nic takiego jej nie jest, o co robisz aferę? - przewrócił oczami Albus. Jednak James nie wysłuchał go do końca i w połowie jego wypowiedzi odkręcił się i poszedł. Al wzruszył więc jedynie ramionami i wrócił do kolegów. Za to James nie zamierzał już wrócić na zajęcia. Zamaszystym ruchem wziął torbę i ruszył ukrytym przejściem na błonia.
-Stary co ty wyprawiasz? - rzucił zdenerwowany Albus, który właśnie został upokorzony przed kolegami, przez to, że jego bratu zachciało się prezentowania autorytetu.
-Byłeś u Lily? - zapytał, ignorując zadane mu pytanie.
-A niby po co? - odpowiedział mu pytaniem na pytanie.
-"Niby po co"? Al, co się z tobą dzieje? - wypalił zirytowany James. Zachowanie brata doprowadzało go do szału.
- Dobra, dobra, uspokój się. Zaglądałem. Przecież nic takiego jej nie jest, o co robisz aferę? - przewrócił oczami Albus. Jednak James nie wysłuchał go do końca i w połowie jego wypowiedzi odkręcił się i poszedł. Al wzruszył więc jedynie ramionami i wrócił do kolegów. Za to James nie zamierzał już wrócić na zajęcia. Zamaszystym ruchem wziął torbę i ruszył ukrytym przejściem na błonia.
Sophie po pierwszej lekcji miała w planie czas wolny, więc postanowiła odrobić pracę domową, którą zdążono już jej zadać. Poszła więc do pokoju wspólnego, rozsiadła się w jednym z foteli i rozłożyła na stoliczku zwój pergaminu. Zaczęła powoli wodzić piórem po papierze, zgrabnie formując kolejne literki. Nawet lubiła odrabiać prace domowe. Lubiła przyjeżdżać do Hogwartu. To było jej miejsce na ziemi.
Pisanie pochłonęło ją do tego stopnia, że nie zwróciła uwagi na upływający czas. Kiedy postawiła ostatnie słowo, zwinęła zwój i z satysfakcją schowała go do torby. Zerknęła na zegarek. Mało czasu! Zaraz zaczną się zaklęcia! Ruszyła więc biegiem ku drzwiom. Nie może się spóźnić już pierwszego dnia. Kiedy tylko przekroczyła próg drzwi, omal na kogoś nie wpadła. Tym kimś okazał się oczywiście James. Nawet nie podniosła na niego głowy. Nie musiała. Poczuła jego perfumy, a to automatycznie kazało jej gapić się we własne stopy. Delikatnie go wyminęła i jak najszybciej się oddaliła, idąc dziarskim krokiem do Sali zaklęć. Nie miała zamiaru z nim rozmawiać. Na razie nie.
Na lekcję zdążyła w samą porę, akurat wszyscy wchodzili do klasy. Usadowiła się blisko okna, tak, aby w miarę ciepłe jeszcze powietrze, nieco ją rozbudziło. Po napotkaniu Jamesa czuła się dziwnie zmęczona. Do tego monotonny głos profesora Widera i przyjemny zapach starych murów Hogwartu… Sophie poczuła jak jej powieki opadają.
Zobaczyła zatęchły domek stojący w lesie. Cały krajobraz spowity był mgłą. Ona sama stała na bosaka, pod stopami czuła bardzo realistyczną wilgoć leśnego podszycia. Kiedy spojrzała w górę, ujrzała jedynie ponure, masywne konary drzew, tworzące swojego rodzaju kopułę, nad wszystkim, co znajdowało się w lesie. Słyszała głośne pomrukiwania ropuch, gdzieniegdzie w krzakach widoczny był jakiś ruch. Wokół panowała istotnie niezdrowa atmosfera. W oddali widoczne było wielkie bagno, nad którym unosiły się opary.
Nagle zobaczyła TO. Poruszało się w dziwny sposób dookoła mułu. Było całe czarne, kształtem przypominało łysego, bardzo zgarbionego człowieka o długich, szczudlastych rękach i nogach. Sophie nigdy nie widziała czegoś podobnego. Nagle TO coś się zatrzymało. Dziewczyna widziała, jak powoli odkręca swoje oblicze w jej stronę. Kiedy zorientowała się że patrzy prosto na nią, chciała rzucić się do ucieczki. Opuścić ten las i nigdy do niego nie powrócić. Niestety, nie mogła choćby kiwnąć palcem. Jakby coś ją sparaliżowało. W jednej chwili postać zniknęła. Dziewczyna usłyszała jednak nad uchem obrzydliwy, tajemniczy szept, najprawdopodobniej w innym języku. Poczuła ogromny strach i napływ rozpaczy. Niemożność ruchu wcale nie dodawała jej otuchy.
Jednak raptownie wszystko zniknęło, a ona znalazła się jakby w samym środku trąby powietrznej, w której kręciła się niemiłosiernie. Czuła, jakby ktoś ciągnął ją za sobą za rękaw.
Zaraz, naprawdę ktoś ją ciągnął za szatę. Sophie nagle wyrwała się z transu i trzeźwo spojrzała na osobę, która ją uwolniła od nieprzyjemnych wizji. Okazał się nią chłopak o brązowych, nieco dłuższych włosach i bursztynowych oczach. Miał na sobie szatę z godłem Gryffindoru. Sophie kojarzyła go z zeszłorocznej imprezy Halloweenowej. Przyłączył się wtedy do ich paczki i w sumie całkiem nieźle spędzili razem czas. Nie wiedzieć czemu, więcej do nich nie podszedł.
-Dobrze, że się wreszcie obudziłaś – szepnął. – Dosiadłem się do ciebie, jak już spałaś, więc postanowiłem cię obudzić, żebyś uniknęła nieprzyjemności ze strony Widera.
-Dzięki. Szczególnie, że nasz kochany pan profesor, potrafi dawać bardzo wyszukane szlabany. – uśmiechnęła się lekko – Bardzo cię przepraszam, ale czy mógłbyś przypomnieć mi swoje imię?
-Chuck. – odpowiedział szczerząc się. – Weźmy się już za nasze zadanie. – dodał na koniec i rozpoczęli żmudne przygotowania do zaprezentowania rezultatów przed całą klasą.
Scorp wkroczył za Megan do pokoju profesora pewnym krokiem. Rozejrzał się trochę po wnętrzu, ponieważ zmieniło się w nim nieco, od jego ostatniej wizyty. Co prawda nadal panował tu ten sam ponury nastrój i wciąż dawało się wyczuć ten zatęchły smród, charakterystyczny dla lochów. Scorpius podszedł powoli do biurka nauczyciela, który swoją drogą nawet nie raczył na niego spojrzeć, tylko dalej notował coś na pergaminie. Młodego czarodzieja od pierwszej klasy denerwowało to, w jaki sposób opiekun odnosił się w stosunku do innych, nawet do podopiecznych. Oczywiście, zrozumiałe było to, że mógł nieprzychylnie zwracać się do wychowawców innych domów, ale dla własnych wychowanków? Chyba coś tu jest nie tak, jak powinno. Chłopak przewrócił oczami, po czym spojrzał z zażenowaniem na nauczyciela.
Po pewnym czasie był już do tego stopnia wzburzony, że zaczął ze zniecierpliwieniem tupać nogą, o twardą podłogę, pokrytą jakimś starym dywanem. Po co w ogóle profesor go wzywał? O co chodziło? Nagle rozległ się znudzony głos pana Noxa:
-Proszę usiąść.
-Jakby nie można było wcześniej – mruknął Malfoy pod nosem.
-Proszę? – spytał profesor, który najwidoczniej go dosłyszał.
-Mówiłem: ładną mamy dziś pogodę, to wszystko. – skłamał blondyn z cieniem ironicznego uśmieszku na twarzy. Po chwili uniósł jedną z brwi ku górze. – A więc po co pan mnie wzywał?
-No tak. Panna Megan może już wyjść. – nauczyciel spojrzał na dziewczynę, która do tej pory bez słowa stała pod drzwiami. Kiedy usłyszała głos profesora wzdrygnęła się i skinęła delikatnie głową, po czym opuściła pomieszczenie.
Nox włożył na swój, troszkę zbyt duży nos prostokątne okulary i spojrzał przenikliwym wzrokiem na ucznia. Scorpius już nie wytrzymywał, musiał się dowiedzieć, o co chodzi. Przez to głupie wyczekiwanie, zaczął się poważnie zastanawiać, czy nie stało się nic złego, bo zachowanie profesora budziło niemałe podejrzenia.
Super, czekam na dalszą część. xx
OdpowiedzUsuńA kiedy można się spodziewać piątego rozdziału? ;)
OdpowiedzUsuńPostaram się jutro w nocy wstawić, bo dzisiaj planuję już zacząć ;) Jak chcesz, mogę dać ci znać na twitterze, jak się pojawi :)
UsuńSuper , ekstra !
OdpowiedzUsuń